Polskie koneksje w Południowej Afryce

Notatki do prelekcji

Sięgają one XVII wieku. Pierwszym pielgrzymem w tym stronach świata był ojciec Wojciech Męciński, który ustanowił misję w Mozambiku (1601-1643). Ojciec Wojciech zmarł w Afryce śmiercią męczennika. W podobnym czasie Jezuita Michał Boym (1614 - 1650) pisze list do Rzymu opisując południe Afryki w drodze do Macao. Jan Rybka - był szyprem w firmie holenderskiej, pomógł zbudować pierwszą wioskę rybacką, która rozrosła się w do rozmiarów obecnego Kapsztadu. Polak Antoni Anrejt w roku 1777 był żołnierzem Verenigde Oost-Indishe Company, który później osiadł w Kapsztadzie i tu został sławnym rzeźbiarzem. Polacy walczący u boku Napoleona przywiezieni zostali jako jeńcy wojenni na przełomie XVIII i XIX wieku. Był to I kompania 60 pułku piechoty, pod dowództwem adjutanta Napoleona pułkownika Karola Piątkowskiego. 12 Polaków towarzyszyło brytyjskim osadnikom w 1820 roku.

Przełom XIX i XX wieku

Gorączka złota nie obyła się również bez Polaków. Powstała tu organizacja pod nazwą Polish-Russian Union wśród nich wielu Zydów Polskich. Nazywano ich żartobliwie - Peruwiańczykami. Prasa drukująca w prowincji Transvaal na przełomie XIX i XX wieku wspomina o istnieniu 300 polskich rzemieślników, głównie cieśli. Polscy osadnicy przybyli tutaj z Australii specjalizowali się w wyrobie sera w okolicy Moderspruit. W końcu XIX wieku odbyło się wiele wizyt polskich uczonych, wśród nich geograf, socjolog, etnograf Antoni Rehman oraz Stefan Poraj-Suchecki - botanik. Jan Danysz - mikrobiolog zaproszony został przez władze do pomocy w w czasie epidemii bydła w Transvaalu. Wielu polskich ochotników walczyło w wojnie Anglo-Burskiej głównie po stronie Burów. Ponieważ przybywali z terenów rozbiorowych rejestrowano ich jako Rosjan, Niemców i Holendrów. Służba medyczna Burów podobno w całości była pochodzenia polskiego. Ojciec Hjacynt misjonarz polskiego pochodzenia wybudował istniejący do dziś mały kościółek katolicki położony na ulicy Jan Smuts, tuż obok Uniwersytetu Witwatersrand. Przybył on do Południowej Afryki, aby służyć polskim budowniczym linii kolejowej w Johannesburgu.

Na początku XX wieku dokonano wielkiej chrystianizacji Afrykańczyków. Przybyło tu zatem wielu duchownych polskiego pochodzenia. Oblaci w Marianhill mieli w swych szeregach ok. 70 polskich duchownych. Centocow - miejscowość nad rzeką Mumzimkulu bierze swoją nazwę od Czestochowy w Polsce. Posiada również replikę obrazu Czarnej Madonny. Miejscowa Polonia często udaje się tam z pielgrzymkami.

Okres międzywojenny (1918-1939)

W 1920 roku wielu Polaków pochodzenia żydowskiego znalazło się w Afryce Południowej. Powstała Federacja Polskich Zydów w Kapsztadzie oraz Polsko-Hebrajskie Towarzystwo Dobroczynne. Architekt Jan Gliksman, Bracia Gonsky oraz Berezowscy byli bardzo czynnymi członkami tych organizacji oraz czynnie udzielali pomocy Polakom. W roku 1929 w Kongresie Geologicznym brało udział 4 polskich naukowców. Polski żaglowiec Dar Pomorza był tutaj z wizytą w 1934 i w 1935 roku. Polska była promowana przez osiadłego w Kapsztadzie komandora Ludwika Roińskiego oraz Kazimierza Nowaka, który odbył na rowerze drogę z Kairu do Kapsztadu w roku 1936. Polska posiadała reprezentację komercjalną i konsularną. Przewodniczył jej p. Majewski, a młody Zygmunt Fudakowski stawiał tutaj pierwsze kroki w dyplomacji. Konsulat II Rzeczypospolitej mieścił się w Johannesburgu na pierwszym piętrze ocalałego do dziś budynku na rogu ulic Rissik i Commissioner.

Lata II wojny światowej

Pierwsi uchodźcy przybyli tu z Polski przez Bałkany i zwano ich tu popularnie Cypriotami. Następna grupa stacjonowała w okolicy Pietermaritzburga, gdzie znajdował się obóz ok. 5.000 polskich żołnierzy i uciekinierów ze Związku Sowieckiego. Władze miasta nazwały nawet jedną z ulic - Polish Road. Z tego okresu pochodzi portret marszałka Jana Smutsa, wykonany przez żołnierza 20 krakowskiego pułku piechoty Aleksandra Szołomiaka. Znajduje się on teraz w posiadaniu Fundacji Dziedzictwa Polskiego. Szpitale w Johannesburgu tj. Baragwanath oraz w Pietermaritzburgu i Durbanie powstały jako szpitale polowe na zapleczu sił alianckich walczących w północno-zachodniej Afryce. Polscy piloci byli szkoleni w Bloemfontein, gdzie również ukończył szkoły znany pilot południowo-afrykański płk. Jack van Eyssen (uratował się po zestrzeleniu samolotu w Michalinie k. Warszawy). Na West Park cmentarzu w Johannesburgu znajduje się działka żołnierzy alianckich, wśród których spoczywa 5 polskich żołnierzy zmarłych w szpitalu Baragwanath. Dzięki wstawiennictwu marszałka Smutsa 3 kwietnia 1943 roku przybyła do Południowej Afryki grupa 500 dzieci polskich, głownie sierot, których rodzice zaginęli w sowieckich obozach na Syberii. W wyniku powojennej sytuacji dziećmi tymi zajęły się miejscowe władze, które pomogły im w uzyskaniu wykształcenia oraz prawa stałego pobytu. Grupa ta stała się najliczniejszą reprezentacją polską i jest doskonale zintegrowaną z miejscowym społeczeństwem.

W sumie w czasie II wojny światowej około 12.000 polskich żołnierzy gościło na ziemi Południowej Afryki. Powstała tu wtedy organizacja o nazwie Polish Relief Fund - wspierająca Polaków w czasie II wojny światowej w szczególności Powstanie Warszawskie, a po wojnie wspierająca Solidarność, a później inne akcje pomocy Rodakom w kraju.

Imigracja powojenna

Pod koniec roku 1946 władze pozwoliły osiedlić się tutaj kilkuset polskich rodzinom. Wśród nich rodzinom około 100 pilotów. Pamięć bohaterskich lotów zrzutowych do Warszawy dokonanych przez lotnictwo Południowej Afryki nie zamarła w miejscowej polskiej społeczności. Nieoficjalne spotkania dla wspomnienia tej bohaterskiej akcji odbywały się od roku 1945. Najpierw w małej grupie osób, głównie byłych pacjentów szpitala Baragwanath, później bardziej masowe. Organizatorami pierwszej uroczystości z udziałem miejscowych władz w 1947 byli por. Wiesław Szymkowiak i kpt. Lucjan Kneblewski, zdemobilizowani żołnierze, byli pacjenci szpitala w Baragwanath.

Pod koniec lat czterdziestych przybyła tutaj nowa fala imigrantów, głównie zdemobilizowanych żołnierzy polskich z Wielkiej Brytanii oraz obozów uciekinierów z Niemiec i Austrii. Nowi przybysze dali początek polskim organizacjom takim jak Związek Osadników Polskich, Koło Lotników, Stowarzyszenie Techników Polskich wraz z lokalnymi oddziałami w Kapsztadzie i Durbanie. Wielu z inżynierów miało znaczny wpływ na rozbudowę kraju tak jak prof. Michal Zakrzewski - twórca portu morskiego w Durbanie, prof. Stefan Smoleniec - dziekan wydziału mechanicznego na Uniwersytecie Witwatersrand, bracia Miszewscy. Maciej Miszewski, znany architekt jest współprojektantem teatru Nico Malan w Kapsztadzie. Andrzej Miszewski - później znany przemysłowiec, obaj odbyli służbę w bombowym lotnictwie polskim w Wielkiej Brytanii. Andrzej był pilotem Halifaxa, który dokonał, opisanego w filmie Heroes of Telemark, zrzutu norweskich komandosów, którzy zniszczyli niemieckie urzadzenia do produkcji ciężkiej wody - podstawowego składnika do produkcji bomby atomowej.

Następną była tzw imigracja sporadyczna, głównie inżynierów i techników, których kraj bardzo potrzebował. Komunistyczny rząd polski nie był zainteresowany w utrzymywaniu stosunków z RPA. Stan wojenny roku 1980 spowodował masową imigrację Polaków z obozów uchodźczych w Austrii. Do republiki przybyło wówczas ok. 10.000 ludzi, w tym wielu lekarzy oraz techników. Wielkie korporacje , jak Sasol, Escom i Dorbyl zapewniło zatrudnienie.

Ilość Polaków w RPA

Ludzi aktywnych popierających akcje patriotyczne jest ok. 500 włączając wszystkie ośrodki. Należących do Stowarzyszeń - poniżej 1000. Ambasada ma jednak w rejestrze ponad 20.000 ludzi. Niestety nie pokazują się oni na polskich imprezach. Są to w większości profesjonałowie lub biznesmeni. Mieszka tu również znaczna grupa polskich lekarzy.

Polskie ciekawostki w RPA

Pomnik Ofiar Katynia. Wzniesiony w 1981 roku dla upamiętnienia mordu polskich jeńców wojennych dokonanych w Katyniu przez sowieckich siepaczy. Budowę rozpoczęto w 1980 roku. Odsłonięty w maju 1981 roku. Zbudowany wspólnym wysiłkiem Polaków oraz lokalnych przyjaciół. Władze miejskie udostępniły piękną działkę w James & Ethel Gray parku.

Szachy wykonane przez polskiego żołnierza. Ofiarowane 10 stycznia 1944 roku marszałkowi Janowi Smusowi wówczas premierowi kraju przez delegację rządu Londyńskiego. Są one eksponowane w Muzeum Wojska RPA razem z wieloma innymi pamiątkami po marszałku. Figury szachowe wzorowane są na historycznych postaciach. I tak postać jednego z królów modelowana jest na Janie III Sobieskim, królowa na Jadwidze. Do zobaczenia w Muzeum Historii Wojska RPA.

Polski Ogród Pamięci na cmentarzu West Park w Johannesburgu. W części wojskowej wzniesiono 5 płyt na grobach polskich żołnierzy zmarłych w miejscowym szpitalu polowym, obecnie zwanym Baragwanath a przywiezionych z kampanii w Zachodniej Afryce w 1942 roku.

Klasztor Sióstr Służebniczek w Lyndhurst - które pozostały w RPA w drodze z Rodezji do Stanów Zjednoczonych. Prowadzą przedszkole dla okolicznych dzieci.

Witraż w kościele Regina Mundi w Soweto. Ufundowany przez prezydentową Kwaśniewską, która przybyła tu w w 1998 roku.

Kącik Lotów nad Warszawę w Muzeum Lotnictwa w Pretorii. Pamiątki poświęcone lotom zrzutowym nad Warszawę wraz ze szczątkami samolotu sprowadzonymi z Polski.

Fundacja Dziedzictwa Polskiego w RPA. Gromadzi pamiątki związane z pobytem Polaków w RPA oraz promuje kulturę polską.

Komitet Obchodu Lotów nad Warszawę. Wspólnie prowadzony wraz z południowoafrykańskimi przyjaciółmi z SAAF, RAF organizuje doroczne obchody Lotów nad Warszawę. Jest organizacją jednoczącą Polonię z miejscowymi mieszkańcami. Wspierana przez Ambasadę RP oraz dowództwo Lotnictwa RPA.

Stowarzyszenie Techników Polskich w RPA - wspomaga Polonię w sprawach ekspertyzy technicznej. Zaprojektowanie oraz nadzór budowy Pomnika Ofiar Katynia oraz Ogrodu Pamięci. Sprowadzili wielu artystów z Polski. Doroczny 3-majowy Bal Technika gromadzi miejscową śmietankę towarzyską.

Andrzej Romanowicz